mali*ciou??

11/05/2008

Yeah, here come the rooster

Filed under: Warszawa,ameryka??skie — Tagi: — maliboo @ 13:01

Ca??e szczÄ???cie wiesz, ??e nie umrÄ? (po tutejszym jedzeniu). Chocia?? restauracja jad??odajnia Rooster na Krakowskim Przedmie??ciu powinna siÄ? martwiÄ? o swojÄ? przysz??o??Ä?. PamiÄ?tam, ??e bÄ?dÄ?c dwa lata temu w Zoppot Stadt knajpa ta by??a jednÄ? z bardziej obleganych w sÄ?siedztwie. Widocznie w ma??ych miejscowo??ciach turystycznych (a widzÄ?, ??e w Zakopanem i Krakowie te?? majÄ? filiÄ?) to spora atrakcja dla znudzonych turyst??w. Jednak w zblazowanej Warszawce trzeba chyba czego?? wiÄ?cej. Kr??tkie gatki mamy w Jeffsie, a piÄ?kne panie w Nowym Orleanie (dla wieczoru kawalerskiego warto siÄ? o??eniÄ?!).

M??j dobry kompan Gburczys??aw Krzepki jak zwykle marudzi??, ??e rezerwacja na 17:15 to zbyt wcze??nie. I tak na miejsce dotarlismy sp????nieni dobre 25 minut. Nie by??bym sobÄ?, gdybym po drodze nie pogania??, martwiÄ?c siÄ?, ??e rezerwacja ju?? nam przepad??a. O dziwo nie i miejsce przywita??o nas pustkami jak na okolice godziny 18. Czerwone Majtki nr 1 przywita??a nas z u??miechem i zaproponowa??a miejsce w sali nr dwa w g??Ä?bii lokalu. Po szybkim rekonesansie doszli??my do wniosku, ??e pi??ka no??na i kilkunastoosobowa ekipa g??o??nych, nalanych, typowo ry??o-blond angolskich angoli, to niezbyt dobry pomys?? na spÄ?dzenie wieczoru. Wr??cili??my zatem na z g??ry upatrzonÄ? i zarezerwowanÄ? pozycjÄ?, przy wej??ciu na przeciwko internetowej kamery.

Na poczÄ?tku jak zwykle zgrzyt cenowy. Ja nie wiem co ??atwiej zrobiÄ?: przygotowaÄ? i wydrukowaÄ? nowe menu w lokalu, czy uaktualniÄ? ceny na stronie internetowej. Kiedy w??a??ciciele lokali, ba! stron internetowych, po??Ä?piÄ? siÄ? w ko??cu, ??e w A.D. 2008 pierwszym kontaktem z us??ugodawcÄ? jest Internet. Okocim palone podro??a?? o ca??e 50 groszy! Z zachÄ?cajÄ?cego 7.50 w karcie sta??o 8z??. Skandal, w obliczu rosnÄ?cej inflacji w Kt??rej??kolejnej RP takie zmiany sÄ? niedopuszczalne. Do piwa nale??a??oby wciagnÄ?Ä? tradycyjnie kurcze skrzyde??ka. Niestety okaza??o siÄ?, ??e tych pikantnych, podwÄ?dzanych za 11.90 nima. Zamiast tego wziÄ?li??my pa??eczki z kurczaka. Sztuk cztery. Kury, kt??re by??y ich dawcami musia??y pamiÄ?taÄ? chyba jeszcze czasy Wietnamu i ojca Cantrella. Ko??ci na biednych n????kach byly upitolone w p???? jakim?? ostrym narzÄ?dziem. MiÄ?so natomiast do??Ä? mocno przyprawione, nie sugerowa??o pierwszej ??wie??o??ci. Ca??o??Ä? ratowa??y trzy sosy, a dok??adnie jeden. Ten kt??ry pierwej za ketchup wziÄ???em, ale okaza?? siÄ? nawet ca??kiem zjadliwÄ? salsÄ?. Dwa udka na g??owÄ? to ??aden wyczyn, czekajÄ?c na JÄ?drka, Kt??ry Pracy SiÄ? Nie Boi, dom??wili??my kiepskie frytki i kolejny bro. Do piwa nasza mi??a pani kelnerka Czerwone Majtki nr 1 donios??a popcorn niepierwszej ??wie??o??ci. I tak ju?? by??o do ko??ca.

Konsumpcja produkt??w sta??ych sprzyja niem??wieniu, szczeg??lnie, gdy interlokutor siedzi na przeciwko. RozglÄ?dajÄ?c siÄ? po knajpie zauwa??y??em parÄ? ciekawych rzeczy. Po pierwsze primo: s??upy stylizowane na telekomunikacyjne, czy inne ??redniego napiÄ?cia to lekki serek. Po drugie primo: dzia?? rekrutujÄ?cy nie bardzo wgryz?? siÄ? we rozdzia?? „Nasza filozofia” podrÄ?cznika Rooster. Po trzecie primo: do??Ä? ??miesznÄ? sytuacjÄ? by??o, gdy do ??rodka wdar?? siÄ? trzyosobowy bodaj??e oddzia?? emerytek. Starsze panie raczej nie pasowa??y do targetu tego lokalu, jednak usiad??y sobie na kawÄ?. Obs??ugujÄ?ca je dziewczyna, chyba odruchowo, obciÄ?gnÄ???a sobie koszulkÄ?, chowajÄ?c nerki i brzuch. Po spo??ytej kawusi wyda??o mi siÄ?, ??e babcie opu??ci??y lokal nie p??acÄ?c. Wra??enie to potwierdzi??o jeszcze do??Ä? dziwne zachowanie kelnerki. No ale to ju?? sprawa pomiÄ?dzy niÄ?, a moherowym patrolem.

Mimo kolejnego piwa, a mo??e przez to – moje zdziwienie jak wielkie pustki w knajpie tej sÄ? uczynione, ciÄ?gle ros??o. By??a dobra godzina 20, gdy nie tylko mo??na by??o znale??Ä?, ale i wybraÄ? sobie miejsce. Widocznie sex nie sprzedaje tak dobrze jak wszyscy sÄ?dzÄ?. Smutne to jest jak wszelakiej ma??ci menad??erowie podchodzÄ? lekkÄ? rÄ?czkÄ? do nowych inwestycji. Tu nie wystarczy sprawdzony scenariusz z letniskowych miasteczek, ale trzeba wymysliÄ? co?? nowego. Jak piwne promocje w poniedzia??ek, czy inne happy hour.

Ale do rzeczy, a wiÄ?c do jedzenia. Jako g????wne danie tego wieczoru strzelili??my sobie po farmer burgerze (24.90z?? bodaj??e). PrzeglÄ?da??em wcze??niej menu i to co dosta??em zaskoczy??o mnie raczej in plus w stosunku do tego co mo??na zobaczyÄ? na zdjÄ?ciach. Zn??w odbiegnÄ? od tematu, ale zawsze mi siÄ? wydawa??o, ??e prezentacja towaru powinna byÄ? jak w najlepsza. Natomiast zdjÄ?cia w internetowej ofercie wyglÄ?dajÄ? jak robione telefonem kom??rkowym u klienta na stole. Mo??e to jaki?? trend Web 2.0, czy inne „prawdziwe-bo-amatorskie” porno?
Sam burger jednak smakowa?? ciut lepiej ni?? siÄ? oczekiwa??em. Na pewno by?? smaczniejszy ni?? ten z Jeffsa, jednak nie umywa?? siÄ? do kanapki z Hard Rock Cafe. Przykre by??o te?? to, ??e nasza kelnerka nie raczy??a nawet spytaÄ? jakie miÄ?so sobie ??yczymy. W efekcie na naszym stole wylÄ?dowa??y dwa dobrze wysma??one kawa??ki miÄ?sa z do??Ä? przypalonym grubym kawa??kiem boczku. jak dla mnie grubo??c mo??na by??o zdecydowanie zamieniÄ? na ilo??Ä? (dwa cienkie). A i sam kotlet uderza?? w lekko suchawe akordy. Nie mogÄ? jednak powiedzieÄ?, ??e nie by??em ostrze??ony. Przestroga jakiej mi udzieli?? malak w stosunku do tutejszej kuchni i nie tylko nie by??a przesadzona.

Jedno jest pewne, nie za??piewam raczej z IrenkÄ? Santor. Jedyne co by mnie kusi??o w menu to stek. Ale na tego wolÄ? powr??ciÄ? na Podwale, czy do Szwejka, gdzie podajÄ? go z sosem z zielonym pieprzem. Cena podobna, a wolÄ? zaufaÄ? sprawdzonym garkuchniom. W obecnej formie Rooster nie jest w stanie zaoferowaÄ? nic wiÄ?cej ponad Czerwone Majtkiâ?? – a i to tylko raczej pijanym anglikom.

21/09/2007

Jeff’s, ameryka??ski lajf na Polach Mokotowskich

Filed under: Warszawa,ameryka??skie — maliboo @ 22:30

Kolejka wpis??w jest ju?? lekko przeterminowana, wiÄ?c nietaktem by??oby sprzedawaÄ? nie??wie??e wspomnienia z Sarmacji, czy Samych Swoich na Pradze. Za??miard??y siÄ? ju?? w poczekalni ??Ä?cznie z Bordo i CzekoladÄ? na Chmielnej (byÄ? tam w sierpniu i nie napisaÄ? do tej pory!). Ale nie ma tego z??ego. Je??li chodzi o pierwszÄ? restauracjÄ? to wpadniemy tam jeszcze nie raz, bo by??o warto. Co do ostatniej gorzkiej s??odko??ci napisze o tym s????w kilka przy okazji kolejnej wizyty w knajpie koloru wina z Bordeaux.
Po ca??ym tygodniu kombinowania i optymalizowania kodu pod starego dobrego, piÄ?cioletniego Flasha MX m??zg mam zmulony jak ??o??Ä?dek po paczce ??elek. Ale ??rodowy wypad do kolejnej knajpy Jarczy??skiego: Jeff’s wart jest opisania.

Je??li dobrze pamiÄ?tam w miejscu gdzie teraz jest Jeff’s dobrych parÄ? miesiÄ?cy sta??a spalona knajpa. Ale to by??o tak dawno temu, ??e ju?? prawie nieprawda. Lokacja przynosi parÄ? wspomnie?? zwiÄ?zanych z wizytami w pobliskiej Proximie i nocnymi powrotami z przystanku vis ?  vis. Oczywi??cie nadal mam ??al, ??e wywalili mnie pewnej sobotniej nocy z tego klubu. Z drugiej strony, czy spotka??bym wtedy Adama Ma??ysza?
??roda to dzie?? krewetek. W dodatku trafili??my na ich festiwal, jednak jako?? siÄ? nie skusili??my. Trudno. Zam??wili??my standardowe na ma??le z czosnkiem. Tutaj na nowo zdefiniowa??em sobie pojÄ?cie WYSIWYG. To co pokazujÄ? na stronie nie do ko??ca odpowiada temu co siÄ? dostaje. Lekka bida, z??e nie by??o, jednak do tych, kt??re jedli??my w Szwejku siÄ? nie umywajÄ?. Ale jak m??wi Bogu?? „nie uprzedzajmy fakt??w”. Na wstÄ?p wjecha??y wszak??e objÄ?te promocja Happy Hour Mozzarella Sticks. Panierowane paluszki z sera, podane z salsÄ?. Sztuk piÄ?Ä?, 11z??, smaczne. Zanim wybi??a magiczna godzina 18:00 i szczÄ???liwogodzinny Kopciuszek zamieni?? siÄ? w mniej przystÄ?pnÄ? cenowo ofertÄ? krzepa dom??wi?? jeszcze Buffalo Wings w ilo??ci sztuk dwunastu, za z??otych jedena??cie. ??rednio ostre, jak dla mnie trochÄ? za, ale bi??y ten papierowy smak, kt??rym czasem siÄ? ??ywiÄ? i broniÄ? w KFC. Tutaj wchodzÄ? wcze??niej uprzedzone fakty w postaci podw??jnej porcji krewetek za 39z??. W przeciwie??stwie do Szwejka dajÄ? tu ry??. Jednak same krewetki jakby mniejsze. I tylko jeden smak, poniewa?? na ostro by??y tylko w ofercie festiwalowej. A to i bez okazji dostaniemy na placu Konstytucji we wtorki. Po morskim ??arciu i odrobinie promocyjnego ??ywca (22z?? za 1.5l dzbanek x2 miÄ?dzy 15:00 a 18:00) czas by??o na jeszcze odrobinÄ? rozpusty. Blondi wziÄ???a obrzydliwÄ? tagliatelle z morskimi ??mieciami (16z??), a my z krzepciem na p???? t??uste, ameryka??skie ??niadanie (9z??, tak, ??niadanie. Po 20:00). Jajka, kie??baski, boczek, grzanki i kartofle zrobi??y swoje. Poziom spustu zosta?? osiÄ?gniÄ?ty.
TrochÄ? ??a??ujÄ?, ??e nie spr??bowa??em tutejszych burger??w. Jak powiedzia?? mi Marcin: „jeffs nie jest amerykanska jadlodajnia? bo jesli tak to grzech nie wpieprzyc burgera. to jakby w staropolskiej restauracji objadac sie suszi”. Trzeba siÄ? zrehabilitowaÄ? i dodaÄ? do kolekcji spo??ytych premium burger??w tutejsze. Nie ma tego z??ego, po wizycie by??em na tyle zadowolony, ??e wpadnÄ? tu jeszcze nie raz. Tym bardziej, ??e powr??t do Centrum jest miodny z pobliskiego przystanku. W sumie to rzut pawiem beretem od knajpy. NastÄ?pnym razem od razu na wjazd zam??wiÄ? p????toralitrowy dzbanuszek Paulanera. SprzedajÄ? go tu w trakcie szczÄ???liwych godzin za jedyne 35z??/1.5l x2 = 3l. W sumie najtaniej w knajpie, jak do tej pory widzia??em.
Jeff’s to ca??kiem mi??a miejsc??wka w ca??kiem mi??ym miejscu. Grzech go nie odwiedziÄ?, je??li kolekcjonujesz kulinarne wspomnienia. Tym bardziej, ??e mimo braku rezerwacji nie mieli??my problemu ze zdobyciem miejsca ko??o godziny 17:00. Dodatkowo pobyt umila (poza kr??tkimi spodenkami kelnerek w stylu Hooters, czy Rooster) tu muzyka do kotleta, na ??ywo. Klimaty coverowo-rockowe, przynajmniej w ??rodÄ?. Co prawda Brothers in Arms ch??opaki nie zagrali, ale inne standardy Dire Straits i reszta hameryka??skiego rocka polecia??a.

12/06/2007

T-Bone w Rodeo Drive. Na ka??dego steka znajdzie siÄ? Kozak

Filed under: Wroc??aw,ameryka??skie,texmex — maliboo @ 22:19

Zew krwi i piÄ?tkowy rajd po wroc??awskich galeriach wymusi?? wizytÄ? w Rodeo Drive. Ok, k??amiÄ? – planowa??em to sobie mniej, czy bardziej od odkrycia tej knajpy przy okazji pisania o fastfoodach. Pewnie ze wzglÄ?du na d??ugi weekend problem??w z miejscami nie by??o, chocia?? z klimÄ? a i owszem. Na piÄ?terku by??o ciut duszno, ale taka pora. Otwarte okna to nie to samo co dmuchawa pod sufitem. Z drugiej strony zwisajÄ?ce z niego wiatraki i lekki zaduch stworzy??y po??udniowy, teksa??ski nastr??j.

Mimo tego, ??e marudzili??my na poczÄ?tku, jak zwykle, nie wiedzÄ?c na co siÄ? zdecydowaÄ? pani Kasia podjÄ???a nas wzorowo. Upalny dzie?? domaga?? siÄ? zgaszenia szklaneczkÄ? paulanera (9z??) i truskawkowym drinkiem/koktajlem (ca. 16z??). Sch??odzenie istoty bia??ej pomog??o w podjÄ?ciu decyzji: bierzemy fajitÄ? (35z??) zamiast quesedilli (17z??) i t-bone (49z??) zamiast filetu mignon (39 i 49z??). Przyznam siÄ?, ??e przy opcji drugiej pomog??a mi informacja, ??e dzi?? na du??Ä? porcjÄ? mignona nie mam co liczyÄ?. NaturalnÄ? rzeczÄ? przy miÄ?chu by??o to, ??e w cenie podanej na karcie sÄ? r??wnie?? dodatki: o niebiosa! do wyboru! Wybra??em sobie wiÄ?c, za namowÄ? kelnerki, faszerowanego ziemniaczka oraz fasolkÄ? z boczkiem.

CzekajÄ?c na grillowane bia??ko z t??uszczami na st???? wjecha?? ichni chlebek cebulowy, razem z kulkÄ? czosnkowego mas??a. Porcja spora, podobnie jak i no??e podane do miÄ?sa. Ciep??a po??owa ma??ego bochenka zniknÄ???a prawie tak szybko jak siÄ? pojawi??a. I dobrze, fundamenty do g????wnego solidnie osiad??y w ??o??Ä?dku. W tak zwanym miÄ?dzyczasie wlecia??y porcje go??ci siedzÄ?cych przed nami. „Wlecia??y” to dobre s??owo. Wni??s?? je krzepki, aczkolwiek niepozornej postury kelner na gigantycznej tacy, k??adÄ?c na rozk??adanym stojaczku. Po przestawieniu solidnych porcji na st???? kelner i stojaczek zniknÄ?li z tÄ? samÄ? gracjÄ? z jakÄ? siÄ? pojawili. MuszÄ? przyznaÄ?, ??e balansowanie tym latajÄ?cym talerzem wychodzi??o mu co najmniej tak dobrze, jak nie lepiej, jak dziewczynom z Kompanii. Talerz z chlebem zosta?? doszczÄ?tnie spustoszony, a ??e co?? siÄ? ko??czy, co?? siÄ? zaczyna, nied??ugo potem pojawi?? siÄ? ten sam kelner niosÄ?c mojego steka i kasiowÄ? fajitÄ?. Tu kolejne mi??e zaskoczenie fajita by??a w zestawie S??odowego „zr??b to sam”. Osobno zosta??y podane

  • skwierczÄ?cy talerzyk z warzywami (o ile tak szumnie mo??na nazwaÄ? zestaw papryczek i cebuli), oraz wo??owinÄ? i kurczaczynÄ? pokrojonymi w paski,
  • talerzyk z serem, ??mietanÄ?, guacamole, siekanymi pomidorami u??o??onych na krojonej kapu??cie,
  • cztery tortille zawiniÄ?te w papier do pieczenia,
  • talerzyk do przygotowania metyskich nale??nik??w,
  • wilgotny rÄ?cznik do wytarcia rÄ?k.

P???? sto??u zosta??o zagracone, na mojej czÄ???ci znalaz?? siÄ? ju?? nie tak roz??o??ysty, ale nadal ca??kiem spory t-bone z sosem z zielonym pieprzem. Wielki n???? ??rednio zda?? egzamin przy krojeniu tego bydlaka, wola??bym co?? ostrego, bez zÄ?bk??w, ewentualnie co?? mniejszego. CzÄ???Ä? polÄ?dwicowa porterhausa by??a wysma??ona akuratnie, jednak rostbef by?? ju?? ciut podeszwowaty. Zawiod??em siÄ? na faszerowanym ziemniaku: trzeba by??o wybraÄ? sprawdzone, pieczone kartofelki, lub frytki. R??wnie?? porcjÄ? fasolki teraz zamieni??bym na szpinak.

Fajita, mimo podgrzanego talerzyka wystyg??a do??Ä? szybko, wiÄ?c mnie dane by??o sprobowaÄ? ju?? raczej wystudzonego miÄ?sa i plack??w. Przy okazji skwierczenia naczynia na kt??rym by??o podane g????wne nadzienie przypomnia??y mi siÄ? studenckie czasy, kiedy to chodzili??my do chinola na kurczaka na gorÄ?cym p????misku, kt??ry to r??wnie?? by?? podawany na jakim?? ??eliwnym p????misku, o kt??ry nie raz dane mi sie by??o poparzyÄ?. Przy steku fajita wypad??a do??Ä? blado i to bynajmniej nie ze wzglÄ?du na kolor ciasta. PomijajÄ?c to, ??e wolÄ? ciÄ???sze burrito.

Pozostaje mieÄ? nadziejÄ?, ??e Rodeo Drive trafi w ko??cu do stolycy, wtedy wr??cÄ? tu na mignona albo inszego burgera. P??ki co my??lÄ?, ??e Wroc??aw wyposa??ony jest jeszcze w kilka nieodwiedzonych, godnych uwagi miejsc. Jednak je??li kogo?? na wroc??awskim rynku najdzie nagle chÄ?Ä? na wch??oniÄ?cia porzÄ?dnej porcji miÄ?cha za dobrÄ? cenÄ? to najbli??ej bÄ?dzie mia?? w??a??nie do RD.

07/05/2007

Super Size Me: burgery we Warszawiy

Filed under: Warszawa,ameryka??skie — maliboo @ 23:53

Je??li chodzi o burgery, te z duszÄ?, nie z maka, czy bergerkinga (jeszcze nie otwartego, ale ju?? wkr??tce w Z??otych Tarasach) – to w stolycy znam trzy miejsca. Dwa pierwsze, ciÄ?gle pending, to Jeff’s oczywi??cie Jarczy??skiego i Amigos po drodze do fabryki. Trzecie to „legendarne” Hard Rock Cafe. Otwarte w zzielenia??ej spu??ci??nie po Piskorskim, na ty??ach Dworca Centralnego.

Hard Rock Cafe Warsaw

PoczÄ?tkowo mia??a byÄ? to wyprawa do Ma??ej Serbii, na kt??ra ostrze sobie zÄ?by ju?? od d??u??szego czasu. Z racji, ??e pora by??a nie ta a znajomo??Ä? numeracji Emilii Plater jako?? u mnie nie jest na pierwszy miejscu po drodze z Czerwonego Pic-Nic’a by??o akurat do HRC. Nie ta pora przys??u??y??a siÄ? jednak obfito??ci wolnego miejsca, co jednak nie oszczedzi??o nam wyproszenia z miÄ?ciutkich kanap. Upatrzyli??my sobie akurat takÄ? mi??Ä? miejsc??weczkÄ? pod gitarami Cockera i Davida Bowie. Niestety mi??a pani menago kaza??a nam sobie stamtÄ?d pospieprzesiÄ???Ä? siÄ? na skutek rezerwuaracji:( Nic to, zdrowie bananowej m??odzie??y, kt??ra jej dokona??a i fetowa??a nawiedzenie „legendarnej” kawiarni kolejnymi porcjami sa??at, frytek i burger??w (viva Victoria na koniec ??arcia). Niestety dane nam by??o usiÄ???Ä? przy regularnym stoliku z twardym stolcem pod zadkiem. Za to przy stroju Eltona i kotarze, kt??ra z pewno??ciÄ? chroni??a dostÄ?pu do sali VIP??w. Za??o??Ä? siÄ?, ??e zanim tam zajrzeli??my, siedzieli tam Krzychu Krawczyk do sp????ki z imiennikiem Cugowskim. Co udowodni?? finalny entrance zapomnianego, byÄ? mo??e z powodu gabaryt??w, Krzysztofa Kasowskiego, znanego ze wsp????pracy z Piaskiem i Fanki Fajlonem. K.A.S.A. jednak, byÄ? mo??e z racji wyp??owia??ej ju?? s??awy, zosta?? usadzony dzie?? tam w ??rodku sali dla „zwyk??ego” posp??lstwa.

Z racji, ??e ceny juz zna??em wcze??niej, te nie zaskoczy??y mnie jako??. C???? 13z?? za du??ego Paulanera, nawet jak na WarszawÄ? niskÄ? cenÄ? nie jest. Podobnie z ma??ym bronksem po 8z??. Koniec narzekania. To co nale??y zaliczyÄ? in plus, to keczap Heinza do da?? i drinki na zam??wienie. No dobra, to drugie powinno byÄ? w ka??dej szanujÄ?cej siÄ? knajpie. Tym sposobem na naszym stole wylÄ?dowa??y bia??e ruski policzone jako w??da i mleko+kahl??a (ca. 20z??). L??d by?? na pewno „on the house” ;>. Dobry weizen pod miÄ?so wydaje siÄ? rzeczÄ? niezbÄ?dna. I bli??niaczo zapodano nam Legendary 10 oz. Burger czyli S??ynny na ca??ym ??wiecie: 10 uncji (280g), ??wie??ej, delikatnie przyprawionej wo??owiny AngusÂŽ, do tego chrupiÄ?cy bekon, dwa plasterki sera i sma??one Onion Rings. Mimo pierwszego wra??enia: nie jest za du??y, kanapka daje mi??e uczucie syto??ci. Ok, mo??na i nale??y tego oczekiwaÄ? za 35z?? sztuka. Dla tych, kt??rzy przywykli do suchego mak-wi??ra bÄ?dzie to nielada odkrycie. Soczyste miÄ?so, sma??one „na zam??wienie”, chocia?? tu bym siÄ? spiera??. M??j burger mia?? byÄ? dobrze wysma??ony i takiego przypomina??. Natomiast miÄ?so zena mia??o byÄ? wysma??one ??rednio. A skoro nie widaÄ? r????nicy… Natomiast frytki to osobna historia. Wydaje mi siÄ?, ??e by??y czym?? delikatnie doprawione (Kasia oponowa??a) i wysma??one zgodnie z kanonami preparacji kartofli ziemniak??w.
Mimo takiego wypasu i t??uszczowo-bia??kowej orgii zapakowanej w wÄ?glowodanowe, podpieczone ok??adki gdzie?? w g??Ä?bi co?? szepta??o mi, ??e nie jest do do ko??ca Fair Trade. Ciut za ma??o frytek, brak jakiej?? sa??atki… Ale za lÄ?ns cza p??aciÄ?.

Je??li chodzi o sta??o??Ä? miejsc??wki: to chyba szkoda mi kasy, ze wzglÄ?du na ceny bro. Niestety to towar wymagany do rozbudowania klimatu miejsca. Jako?? siÄ? tam nie odnajdujÄ?. I bynajmniej nie chodzi mi o klasykÄ? rocka puszczanÄ? w tle. Raczej o to, ??e wszystkie te legendarne gad??ety wpompowane sÄ? bardziej z powodu licencji i legendy legendarnej HRC, ni??li fajnego klimatu. CzujÄ? siÄ? tam bardziej jak w muzeum na Wawelu (NIE DOTYKAÄ? HARABALDY!), ni?? w klimatycznej knajpie z rokowÄ? duszÄ?. Ale chcia??bym tu jeszcze wpa??Ä? na Blackened Chicken Pasta, czy co?? z ichniej „os??awionej”, bo „najwiÄ?kszej w Warszawie” wÄ?dzarni i wytwor??w jej trzewi w postaci kurczaka Hickory Smoked Chicken czy ??eberek Hickory Smoked Back Ribs. Co by nie m??wiÄ?, Kr??l na pewno nogi swej tu nie postawi.

Powered by WordPress