Wroc??aw. Wspania??y Rynek wraz z okolicznymi klubami, porypana sygnalizacja ??wietlna, brak IMAXa i tragiczne sushi. Tego dnia mieli??my siÄ? wybraÄ? do Sakany, jednak ponownie odstraszy?? nas uporczywie serwowany sushi bar, bez stolik??w. Czasy, kiedy bawi??a mnie kolejka elektryczna i jej wodna odmiana w postaci ????deczek z sushi bezpowrotnie minÄ???y. Nad ??owienie ry??owo-rybnych kÄ?sk??w przedk??adam sobie towarzystwo osoby siedzÄ?cej na przeciwko. Dlatego wycofali??my siÄ? z powrotem do Rynku. BrnÄ?c przez w??oski zakÄ?tek Wroc??awia przyklejony do ulicy WiÄ?ziennej dotarli??my do Planet Sushi. Jej opinie na gastronautach nie wyglÄ?da??y zniechÄ?cajÄ?co, wiÄ?c powiedzenie, ??e postanowili??my „zaryzykowaÄ?” by??oby nadu??yciem. G????wnie czas oczekiwania… PoczekaÄ? kilkadziesiÄ?t minut na dobrÄ? rybkÄ? to nie wysi??ek. Tym bardziej, ??e na bezrobociu czasu mam pod dostatkiem. W ko??cu nawet w domu zwiniÄ?cie paru rolek ry??u z wodorostem nie zajmuje d??u??ej niz dwie godziny. WliczajÄ?c w to gotowanie ry??u.
ZajÄ?li??my sobie miejsca na pierwszym piÄ?trze dwupoziomowej kamienicy sushowej planety. Intymnie i z dala od parterowego ruchu, gdzie znajduje siÄ? Â stanowisko sushi master??w i wej??cie do restauracji. A biorÄ?c pod uwagÄ? porÄ? roku – jest cieplej. Jak siÄ? okaza??o nie tylko dla cia??a, ale r??wnie?? i dla portfela. We wtorek – w dniu naszej wizyty – obowiÄ?zuje tu promocja minus 50% mniej na dania gorÄ?ce. Nie by??bym sobÄ?, gdybym nie skorzysta?? z tej okazji. Krzepcio ma tu swoja teoriÄ? na temat moich semickich korzeni (zw??aszcza kiedy siÄ? nie ogolÄ?), jednak spuszczÄ? na niÄ? zas??onÄ? milczenia.
Po zam??wieniu dw??ch drink??w: Long Island (18z ??) i Japanese Bug (17z??) zdecydowali??my siÄ? na ciep??e dania w postaci tu??czyka Maguro Co??tam (49z??) i ostre krewetki Paprika Ebi (29z??). Po 25-30 minutach okaza??o siÄ? jednak, ??e ten??e siÄ? sko??czy??. Jak siÄ? okaza??o, potem na podanym sushi jednak jeszcze siÄ? trzyma??… A mo??e po prostu by?? za drogi na wtorkowy upust? Drugi strza?? pad?? wiÄ?c na Toro Sake (35z??) – ??ososia z ma????ami ??w. Jakuba i krewetkami. No i oczywi??cie cel tego wieczoru: sushi – w postaci firmowego zestawu Kirishima (50z??) oraz dodatkowej batalii mak??w: Sake Maki (19z??).
Powoli sÄ?czÄ?c drinki, po blisko, godzinie doczekali??my siÄ? na moje krewetki. TrochÄ? mnie tu zaskoczy??a dolno??lÄ?ska gwara – w kr??tej szumnie brzmiÄ?ca rukola wyglÄ?da i smakuje jak szpinak, a grzyby shitake to zwyk??e sma??one pieczarki. Ilo??Ä? krewetek i do??Ä? t??usty sos pomidorowy w jakim by??y umaziane przekona??a mnie jednak. W ko??cu od rana nic nie jad??em, a by??o ju?? zdrowo po godzinie 16. Spa??aszowa??em wiÄ?c ma??e skorupiaki przy pomocy najbardziej lichych pa??eczek jakimi dane mi by??o operowaÄ? i pierwszy g????d zosta?? zaspokojony. M??j. Poniewa?? Kasia na swojego ??ososia musia??a poczekaÄ? jeszcze kilkadziesiÄ?t kolejnych minut.
W tak zwanym miÄ?dzyczasie by??o nam dane poobserwowaÄ? tutejszÄ? klientelÄ?. R??wnie co my poirytowanÄ? fatalnym czasem obs??ugi. Chocia?? do samych kelnerek zarzutu mieÄ? nie mogli??my, to kuchenne uwijanie przypomina??o bardziej muchy w smole ni?? kuchniÄ? Gordona Ramsey’a. Para przy ??cianie w rogu, przed nami, po d??ugim czasie oczekiwania zdecydowa??a siÄ? wziÄ?Ä? tutejszy wyr??b na wynos (pomy??ka – bo, uprzedzajÄ?c fakty, nie mogli reklamowaÄ?). A czw??rka mi??ych m??odych ludzi w przeciwleg??ym rogu, lekko poirytowana, zdawa??a siÄ? przedwcze??nie wyj??Ä? tego wieczora. Do ko??ca realizacji zam??wienia zdaje siÄ?, wytrwali??my tylko my i m??oda dziewczyna obok. Opuszczona przez zniecierpliwionÄ? kole??ankÄ? w po??piechu zjada??a widelcem sp????nione sushi i r??wnie?? poprosi??a o rachunek.
MuszÄ? jednak przyznaÄ?, ??e oczekiwanie na rybÄ? sprawi??o mi wiele rado??ci. Szczeg??lnie wtedy, gdy zainteresowa??em siÄ? na??ciennymi ozdobami. Niestety moja ciekawo??c okaza??a siÄ? mocniejsza ni?? zaczepienie tych??e. Co zaowocowa??o widowiskowym spadem ca??ego rozwijanego ustrojstwa w stylu japo??skim. Bardziej najedzony wstydem, ni?? dotychczasowym serwisem, czemprÄ?dzej powiesi??em ta??atajstwo z powrotem na swoim miejscu. Oczywi??cie natychmiast sprowadzi??em tym na siebie uwagÄ? calej sali. W jednej chwili przelecia??o mi moje. nie-tak-kr??tkie ??ycie. przed oczami i przypomnia??em sobie identyczne zdarzenie na w??asnej studni??wce, kiedy to zaraz przy mnie (i je??li dobrze pamiÄ?tam Asi Sz.) spada??a wysoka, papierowa ozdoba doczepiona do drabinek w sali gimnastycznej. Dodatkowo w ca??ym tym kipiszu nie zauwa??y??em, ??e swym ty??kiem smakosza odpycham fotel na tyle, ??e choinka stojÄ?ca za mnÄ?, ustawi??a siÄ? w niebezpiecznym pochyleniu. Jednak kolejna tragedia nie dosz??a do skutku – bo??onarodzeniowy krzaczek pozosta??-sta?? na swoim miejscu.
ChwilÄ? przed, czy chwilÄ? po opisywanym zamieszaniu na stole pojawi?? siÄ? d??ugo wyczekiwany ??oso??. Szkoda, ??e obs??uga nie zapyta??a wcze??niej jak ma byÄ? wysma??ony. To co zjawi??o siÄ? na talerzu nie by??o tartacznym wi??rem, ale dla mnie i Katarzyny mog??o le??eÄ? na ogniu du??o kr??cej. Jednak nie stan denaturacji bia??ka ryby wzbudzi?? moje obiekcje. A raczej spos??b podania. W menu jak byk sta??o, i?? ryba bÄ?dzie podana z ma????ami ??w. Jakuba i krewetkami. Natomiast to co pojawi??o siÄ? na talerzu przypomina??o bardziej moje krewetki z pieczarkami w pomidorowym sosie. Tylko bez niego. ZaczÄ???em zachodziÄ? w g??owÄ? – czy wszystko na ciep??o podajÄ? tu z tym hodowlanym grzybem? Po zg??oszeniu obiekcji u pani Martyny, kt??ra nas obs??ugiwa??a, na stole pojawi??y siÄ? szybko dwie krewetki i dwa jakubowe miÄ?czaki. Naturalnie w towarzystwie przeprosin i t??umacze?? doprawionych winÄ? i zapomnieniem przygotowujÄ?cego ich kucharza. Niestety „bonusowy” dodatek okaza?? siÄ? zwyk??ym, zbeszczeszczonym planktonem panierowanym w „czym??”. Dodatkowo sma??enie na zbyt g??Ä?bokim t??uszczu spowodowa??o, ??e ca??y smak pozosta?? zapewne na dnie naczynia w kt??rym martwe cia??ka frutti di mare by??y frytowane.
Koniec ko??c??w nasze oczekiwanie zosta??o zwie??czone podaniem sushi. Upragnionych kawa??k??w ryby, na kt??re czekali??my od blisko trzech godzin (SIC!). Pierwsze na stole wylÄ?dowa??y porcje sake maki, kt??re okaza??y siÄ? byÄ? zjadliwe. M??g??bym siÄ? przyczepiÄ? do ry??u, kt??ry smakowa?? tak jakby le??a?? w tym zestawie od rana, ale og??lnie nie by??o to z??e. Oczywi??cie na gorsze przysz??a pora. Wraz z zestawem Kirishima na stole pojawi??a istna sushi-Hiroshima.
Zestaw sk??adajÄ?cy siÄ? g????wnie z nigiri (i dw??ch gunkan-maki) okaza?? siÄ? byÄ? tragicznÄ? pomy??kÄ?. Nier??wne, zar??wno pod wzglÄ?dem kszta??tu jak i smaku, oraz jako??ci kawa??ki ryby wylÄ?dowa??y przed nami na okrÄ?g??ej misce. W naczyniu, kt??re wola??bym by go??ci??o hiszpa??ska paellÄ?, pojawi??y siÄ? rozmiÄ?k??e gunkan-maki, oraz ledwostrawne nigiri. Je??li chodzi o te drugie, to w naszym zestawie pojawi??y siÄ? dwie sztuki: jedna z pomara??czowÄ? ikrÄ?, a druga z ??ososiem udekorowanym ptasiÄ? kupÄ?. Prawdopodobnie – tak jak guano – wyglÄ?da zle??a??y, japo??ski majonez. Z czasem ciemnieje, przybierajÄ?c barwÄ? brÄ?zu (kt??ry tak lubiÄ? dziewczyny). Je??li chodzi o nigiri, to pomijajÄ?c zjadliwego ??ososia resztÄ?, opr??cz kalmara pominÄ? milczeniem. G??owonoga nie darujÄ?, gdy?? musia??em go wypluÄ? w chusteczkÄ?. W smaku by?? zle??a??o-mocno-rybny, a pod jÄ?zykiem sprawia?? wra??enie ??liskiego niczym Olejniczak w telewizji. Ca??e szczÄ???cie dodatkowo zam??wione tyskie (8z??) zdo??a??o przep??ukaÄ? niesmak spowodowany ostatnim kÄ?sem.
Nasze zdegustowanie degustacjÄ? serwowanego przez Planet Sushi jedzenia zosta??o podsumowane wsp??lnÄ? odpowiedziÄ? na pytanie pani kelnerki przy wystawioeniu rachunku:
- Smakowa??o?
- Nie!
Niestety p????niejsza reakcja managmentu Planet sushi by??a bardziej ??a??osna ni?? nasza odpowied??. Na mojÄ? propozycjÄ? rekompensaty straconego czasu (blisko trzy godziny!) i jako??ci jedzonego posi??ku otrzymali??my odpowied??: mo??e jaka?? darmowa kawa lub herbata? Niestety na taki asumpt musieli??my zareagowaÄ? odmowÄ?. NaprawdÄ? serce mi siÄ? kraja??o na my??l o tym, ??e pani manager Planet Sushi mog??aby odjÄ?Ä? sobie od ust pitÄ? kawusiÄ?, by oddaÄ? nam i zrekompensowaÄ? nam niesmak pozosta??y po konsumpcji tutejszych „specja????w”. Zap??acili??my wiÄ?c rachunek i w milczeniu udali??my siÄ? do wyj??cia. Mam nadziejÄ? ku Nowemu Wspania??emu ??wiatu. Planet Sushi, jak dla mnie, le??y w zbyt odleg??ej galaktyce…